Wywiady i artykuły

Publikacje i informatory

Przepisy prawne
Informacje o projekcie
Adresy i telefony
Linki
Kontakt
Powrót do strony głównej

 

Pięćdziesiątka z puzzli

Patrycja Karzel

 

Stojąc u progu swoich 50 urodzin jestem układanką swojego życia … Jeszcze nie tak dawno myślałam, że to co za mną, to czas spokojny i poukładany. Tak jak sobie zaplanowałam w najdrobniejszym jego szczególe. Jak bardzo się myliłam!

Praca, dom, praca, dom – ta cyrkularność powtarzanych czynności dawała mi względne poczucie, że działam według planu, który jest korzystny dla mnie i mojej rodziny. W planie codzienności zostały uwzględnione zysk i strata.

Patrząc wstecz widzę, że moje życie było całkiem interesujące, jednak dopiero teraz żyję z pasją! Wydzieram kolejną kartkę z kalendarza i czuję, że z każdym dniem intensywniej istnieję i jest mi z tym tak dobrze, że szczęściem swoim potrafię podzielić się z innymi. Zdałam sobie sprawę z tego, że bagaż doświadczeń, które przy sobie noszę pozwala mi korzystać z życia rozważniej i bardziej świadomie.

Ja – kobieta poszukująca inspiracji

Ta, która czuje wolność i nareszcie ma czas by odkryć siebie. Mam marzenia i przestrzeń by je realizować … Lubię ten czas, który choć płynie szybciej niż kiedykolwiek, to nie nerwowo.

Nareszcie bez obaw patrzę w przyszłość, nie mam w sobie lęków, które rozszarpywały moje decyzje na skrawki. Dawniej czułam, że tracę siebie i pewność tego, że jestem silna. Dziś znam swoją wartość. Przypominam sobie o tym zawsze wtedy, kiedy zdarzają się trudne chwile, bo któż z nas ich nie ma…

Patrzę łaskawie na czas, którym dysponuję, co pozwala mi mieć otwarty umysł i działać tam, gdzie jestem potrzebna. Wtedy daję z siebie wszystko.

Nie potrzebuję niczego udowadniać. Po prostu spełniam się. Czuję jak rozkwitam pracując tam, gdzie jestem doceniona.

Bieg w maratonie

Dziś potrafię cieszyć się swoimi kwiatami na balkonie, które nareszcie kwitną! Jakby odwdzięczały mi się za te wszystkie lata, kiedy schły z pragnienia lub gniły od nadmiaru wody.

Podobnie jest z moją pracą. W rozrachunku z przeszłością wiem, że nie byłam idealną pracownicą. Moją głowę przesłaniała setka myśli zaczynając od tej, czy wyłączyłam żelazko wychodząc z domu, czy dzieci zjadły śniadanie, czy bezpiecznie dotarły do szkoły, a potem jak z niej wróciły, czy zjadły ciepły obiad, czy nakarmiły psa, czy odrobiły lekcje.

Rezygnowałam z siebie, ze swoich marzeń i pasji. Nie myślałam o tym, że przyjdzie na to czas. Po prostu biegłam przez życie, a praca była jedną z alei tego maratonu. Nie czułam się z tym wygodnie… Miałam poczucie, że zaniedbuję dom, bo dzieci chodziły z kluczami na szyi, a w pracy nie dawałam z siebie tyle, ile ode mnie oczekiwał przełożony. Nie potrafiłam inaczej. Liczyły się pasje moich dzieci, a na nie musiałam zarobić. Praca była narzędziem.

Przez ten czas zatraciłam siebie, przestalam siebie lubić, przestałam lubić swoją pracę, o której przecież marzyłam i cieszyłam się, kiedy to mnie wybrano na stanowisko. Stabilizacja do której dążyłam stała się nudna. Po drodze zgubiłam zdolność do kreatywnego myślenia.
Sądziłam, że na zawsze. Wpadłam w czarną dziurę. To uczucie towarzyszyło mi przez wiele lat. Myślałam, że mój czas się skończył.

„Bardzo mi przykro, redukcja etatów…”

Potwierdzeniem moich odczuć był moment otrzymania wypowiedzenia w poprzedniej pracy. Pomyślałam, że to ostateczny dowód na to, że nic nie jestem warta. Doszłam do końca „kariery” i nadszedł czas na podsumowania.

Uczucie zmarginalizowania przesłoniło początkową ulgę, która dawała mi złudne poczucie tego, że znajdę czas dla siebie… Nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca w domu, który jest moją ostoją. Przebywając w gronie bliskich nie odnajdywałam spokoju i nie potrafiłam cieszyć się cenną chwilą spędzaną wspólnie. Czas stanął w miejscu, a we mnie rosło poczucie bezsilności. Czułam żal, który przeplatał się ze złością. Miałam poczucie, że nie wykorzystałam zawodowego potencjału.

To uczucie towarzyszyło mi przez pewien czas. Uświadomiłam sobie wówczas, jak ważna jest moja inicjatywa. Podjęłam wyzwanie, które początkowo wzbudzało wiele obaw: „może naprawdę jestem za stara”, „prawdopodobnie moja wiedza nie jest dziś wystarczająca”, „nie znam angielskiego, a to przecież tak ważne”, „może powinnam nauczyć się szydełkować, po co mi teraz kariera – to nie ten czas!”. Pomyślałam sobie jednak, że bycie bierną to ostatnia rzecz, której życzyłabym sobie na przyszłość.

NIGDY nie jest za późno

Zaczęłam od podsumowań tego, co mam. Dopiero wtedy stworzyłam wizję siebie – spełnionej zawodowo, bo tego mi zabrakło w bilansie. Postanowiłam osiągnąć cel. Poczułam, że muszę odnaleźć w sobie zagubioną energię, kreatywność, która urzeczywistni moje marzenia. Potrzebowałam poparcia ze strony innych. Chociaż wydaje się, że to drobiazg, był mi niezwykle potrzebny. Rozpoczęłam poszukiwania pracy. Zmieniłam wygląd, zaczęłam podobać się sama sobie.

Kiedy podczas rozmów kwalifikacyjnych dowiadywałam się, że muszę zaktualizować swoje umiejętności, nie czekałam długo i od razu szukałam możliwości rozwoju kompetencji. Cieszyłam się, że mogę spróbować nowych rzeczy, które pomogą mi w przyszłości. Na kurs komputerowy szłam niechętnie. Przerażał mnie ogrom wiedzy, która nie leży w kręgu moich zainteresowań, lecz teraz wiem, że moje obawy były niepotrzebne.

Umiejętność obsługi komputera pozwala zaoszczędzić czas i energię, którą mogę poświęcić na inne obowiązki. Nauka języka szła mi przez pewien czas opornie, lecz nie poddałam się. Nieuniknione było doświadczenie kilku drobnych porażek, dzięki którym wyciągnęłam wnioski na przyszłość. Podchodzę do nich z dystansem. Nie wprowadza to we mnie zamętu, który mógłby przenosić się na innych. Wciąż się uczę i wiem, że wiele przede mną.

Mam swoje pasje i to one dla mnie są dziś ważne. Dlatego uzupełniam wiedzę, doskonalę języki, czerpię przyjemność z kursów, które pozwalają mi na odpoczynek od rzeczywistości. Pogodziłam się z czasem, który musiał upłynąć bym dostała upragnione stanowisko. Dzień angażu był dla mnie chwilą, w której poczułam się dumna ze swojego wieku i moich doświadczeń, którymi dzielić mogę się z kolegami po fachu. Każdy dzień w pracy jest dla mnie nagrodą.

Czuję równowagę, dzięki której spełniam się w pracy, jestem szczęściarą, która dziś może się nagradzać przyjemnościami, a jest ich wokół tak wiele! Jedną z nich są spotkania z bliskimi, w oczach których widzę podziw, który motywuje mnie do dalszej pracy. Korzystam z szczęścia i przekonuję innych, że warto spełniać marzenia…

 


Patrycja Karzel - psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia w Centrum Psychologiczno-Medycznym „Mabor”, przygotowującego do uzyskania Certyfikatu Psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Związana zawodowo z Powiatowym Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej w Konstancinie-Jeziornej. Współpracuje jako trener realizując warsztaty psycho-edukacyjne z pracownią "Drabina Rozwoju".

 

 

 

 

Ostatnie materiały w serwisie

z Od pomysłu do działania - poradnik dla kobiet aktywnych 50+
z

Zarządzanie wiekiem w pytaniach i odpowiedziach dla pracodawcy

z

Oni wiedzą lepiej

z

Jutro pracowników zaczyna się dzisiaj

z

Irytacja na Ligę Mistrzów i BAR zielonogórzanek

z

Czym jest dyskryminacja - rozpoznawanie, zapobieganie - cztery części

z

Tam, gdzie świeci słońce

z

Życie zaczyna się
na 2655 m.n.p.m.

z "Lubię ludzi ruszyć" - rozmowa Aktywnych
z W kręgu kobiet 50+
z 50+? Imponuje zaangażowaniem!
z Pięćdziesiątka z puzzli
z Kilka słów o Curriculum Vitae
z Trudne rozmowy - o rozmowie kwalifikacyjnej
z W drodze do pracy - dlaczego warto zatrudnić właśnie Ciebie
z Całe życie to rozwój - zalety wieku 50 plus
z Umowa o dzieło - przepisy
z Umowa zlecenie - przepisy
z O projekcie Strefa Aktywnych kobiet
z

Materiały w sieci

 

Patroni medialni

 

z

 

 
       
Strona powstała w ramach projektu  „Strefa aktywnych kobiet” realizowanego przez Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, współfinansowanego ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.